Mecz zamykający 15. kolejkę zmagań Betclic 1. Ligi zakończył się wynikiem 0:0. Żadna ze stron nie była dziś w stanie potwierdzić swojej wyższości, przez co starcie Wisły Kraków z GKS-em Tychy kończy się podziałem punktów.
Kibice zgromadzeni w poniedziałkowy wieczór na stadionie przy Reymonta mogli przez pierwsze minuty oglądać widowisko stojące pod znakiem futbolowej walki. Sporo było gry „ciało w ciało” , a zawodnicy obu ekip starali się przejąć inicjatywę w środku pola. Spotkanie zdecydowanie mogło się podobać, jednak brakowało w nim sytuacji do zdobycia bramek.
W 33. minucie po dobrym rozegraniu bliscy wyjścia na prowadzenie byli goście. Dobrze w tej akcji zachowała się obrona Białej Gwiazdy, a dośrodkowanie z prawej strony wślizgiem przeciął kapitan Alan Uryga. Był to zwiastun lepszego momentu dla GKS-u Tychy, który chwile później wywalczył groźną okazję do strzału z rzutu wolnego. Mocne uderzenie z piłki ustawionej na skraju pola karnego powędrowało w sam środek bramki, ułatwiając interwencję Patrykowi Letkiewiczowi.
Ostatnia faza pierwszej połowy przebiegła bez większych emocji, czego potwierdzeniem był brak doliczonego czasu gry. Zaraz po upływie 45 minut boiskowych zmagań sędzia Piotr Rzucidło zaprosił oba zespoły do szatni na kwadrans przerwy. Po zmianie stron Wiślacy będą musieli odzyskać swój rytm, do którego niejednokrotnie nas przyzwyczajali i powalczyć o wyjście na prowadzenie.
Otworzyć worek z bramkami
Wisła Kraków na drugą połowę wyszła z mocno ofensywnym nastawieniem. Najpierw strzału z dystansu próbował Olivier Sukiennicki, zmuszając golkipera ekipy z Tych do interwencji. Chwilę później natomiast sytuacyjnie w polu karnym uderzał Łukasz Zwoliński, a czubkiem rękawic piłkę na rzut rożny raz jeszcze sparował Marcel Lubik. Gospodarze częściej byli przy posiadaniu, a zepchnięci do obrony przyjezdni szukali swoich szans w kontratakach.
Minuty na zegarze upływały i niestety wciąż brakowało rozstrzygnięcia w postaci zdobytych goli. W niebezpiecznej strefie sprytnie piłkę odebrał wprowadzony wcześniej Angel Baena. Hiszpan postanowił samemu finalizować rozpoczęty przez siebie atak, przegrywając jednak grę jeden na jednego z ostatnim z defensorów Trójkolorowych.
Spotkanie wchodziło już w końcową fazę, a kibice byli świadkami ataków od bramki do bramki. Oba zespoły wyraźnie chciały przechylić późną szalę zwycięstwa na swoją korzyść, nie dając swoim rywalom ewentualnych szans na odrobienie strat. Dużo fauli i strat wynikających często z nerwowości potwierdzało, że każde zagranie mogło zadecydować o zdobyciu pełnej puli w postaci trzech punktów. Żadnej ze stron się to jednak nie udało i po bezbramkowym remisie krakowska Wisła dzieli się punktami z tyskim GKS-em.
Wisła Kraków - GKS Tychy 0:0 (0:0)
Wisła Kraków: Letkiewicz - Mikulec, Uryga, Kutwa, Kiakos - Sukiennicki, Igbekambe (Duda 88’)- Kiss (Baena 61’), Rodado, Alfaro (Duarate 61’)- Zwoliński
GKS Tychy: Lubik - Brudnicki, Dijakovic, Tecław, Keiblinger (Polap 75’) - Kubik (Błachewicz 75’), Szpakowski, Bieroński (Żytek 81’), Ertlthaler (Niewiarowski 89’) - Śpiączka, Rumin (Dziuba 75’)
Żółte kartki: Keiblinger, Ertlthaler, Budnicki - Kutwa
Sędzia: Piotr Rzucidło (Warszawa)
Frekwencja: 16 161