Rozmowa z defensorem Białej Gwiazdy.
Kapitan Białej Gwiazdy nie dokończył niedzielnego spotkania i z powodu urazu zmuszony był przedwcześnie opuścić murawę. Co konkretnie stało się defensorowi? „Podkręciłem kostkę i nie byłem w stanie kontynuować gry. Stało się to jeszcze w pierwszej połowie, wytrzymałem do przerwy i chciałem spróbować dograć mecz do końca, jednak nie było sensu ryzykować pogłębieniem urazu. Wiedzieliśmy, że boisko nie jest w dobrym stanie, ale warunki były identyczne dla obu drużyn, dlatego nie można się tym tłumaczyć” - rozpoczął Łasicki.
Czas na wnioski
Wiślacy nie zdołali utrzymać jednobramkowego prowadzenia, skutkiem czego starcie w Niepołomicach zakończyło się podziałem punktów. Obrońca zespołu spod Wawelu ocenił potyczkę z Biało-Czarnymi, porównując ją do zakończonej właśnie rundy. „Można powiedzieć, że po raz kolejny powtórzył się scenariusz, w którym jako pierwsi objęliśmy prowadzenie, by dać sobie strzelić gola i nie wygrać meczu. Zaczęliśmy głupio tracić piłkę i nie poszliśmy za ciosem, a powinniśmy. Z perspektywy boiska wydawało się, że skontrujemy Sandecję, bo w pewnym momencie zaczęła się mocno otwierać, ale tego nie zrobiliśmy i trudno powiedzieć, dlaczego tak się stało. Tak naprawdę to spotkanie dobrze obrazuje ostatnie pół roku, które w naszym wykonaniu było po prostu dramatyczne. To my wychodzimy na boisko, nie trenerzy, nie sztab. Taktyka to jedno, ale jeśli robimy proste błędy, to jest to tylko i wyłącznie nasza wina. Każdy z nas musi teraz spojrzeć w lustro i zacząć od siebie więcej wymagać, bo trzeba odmienić naszą sytuację w tabeli, ponieważ wiemy, o co gramy” - powiedział Igor Łasicki, dodając: „Wierzę w tę drużynę i mam nadzieję, że na wiosnę będziemy wyglądać o wiele lepiej. Dojdą do nas kontuzjowani zawodnicy i z pewnością wniosą doświadczenie, którego trochę nam brakowało, dlatego potrzebujemy ich obecności”.