Tylko remisem zakończyło się poniedziałkowe starcie krakowskiej Wisły z Arką Gdynia. W meczu rozgrywanym przy R22 nie zabrakło emocji, bramek oraz kontrowersji. W ogólnym rozrachunku obie drużyny musiały jednak podzielić się punktami.
Igor Łasicki pojawił się na murawie w drugiej połowie poniedziałkowego meczu. Dla gracza Białej Gwiazdy było to pierwsze spotkanie po przebytym urazie: „Był to mój pierwszy mecz od dawna, ponieważ borykałem się z kontuzją kolana. Musiałem wejść skoncentrowany na zadaniu, by Arka nie strzeliła nam bramki, ale niestety nie udało się. Cała drużyna po tym meczu jest wkurzona tym wynikiem. Pierwsza połowa była bardzo dobra, w drugiej części role się odwróciły, my też trochę być może opadliśmy z sił, ale uważam, że mieliśmy sytuację, by strzelić kolejną bramkę” - przyznał. „Szkoda tej sytuacji Angela, kiedy trafił w poprzeczkę. Rozmawialiśmy z sędzią, dał przywilej korzyści, dlatego też nie było czerwonej kartki. Niby przepisowo się to broni, ale jesteśmy na tym stratni. Kto wie, co by było, gdyby był tam faul, zawodnik Arki dostałby czerwoną kartkę, a my rzut wolny. Niestety musimy patrzeć na kolejne mecze, a najbliższy już w czwartek” - powiedział Łasicki.
Podczas poniedziałkowego starcia Igor Łasicki wszedł na murawę w drugiej części meczu. Na pytanie, czy jest gotowy do gry od pierwszej minuty, odparł: „Wiadomo, że był to pierwszy mecz. Dobrze przepracowałem okres przygotowawczy. Potem kontuzja wybiła mnie z rytmu. Staram się być gotowym w stu procentach do gry. A czy zagram w kolejnym od pierwszej minuty? Decyzja należy do trenera. Będę walczył”.
Idealną receptą na dzisiejszy wynik spotkania jest rozegranie kolejnego, dobrego meczu. A okazja do tego już niebawem. „Będziemy chcieli powtórzyć to, co zagraliśmy w pucharowym starciu ze Spartakiem Trnawa. Uważam, że był to topowy mecz w naszym wykonaniu. To nasze zdenerwowanie musimy przekuć na czwartkowy mecz i zrobić wszystko, by zakończył się on dla nas pozytywnie” - dodał.
Mimo straty dwóch punktów gra Wiślaków była całkiem dobra. Nie uniknęli błędów, jednak starali się wywalczyć komplet punktów, co było widoczne do ostatniej minuty. „Właśnie dlatego jesteśmy tak wkurzeni. Ja, siedząc na ławce rezerwowych w pierwszej połowie, widziałem starania chłopaków i szacunek im za to. W drugiej połowie wyglądało to trochę inaczej. Arka bardziej atakowała. Mieliśmy wynik 2:0, powinniśmy to szanować, ale niestety nie udało się. Graliśmy fajny mecz, a to się odwróciło o 180 stopni i mamy jeden punkt. Musimy grać dalej” - kończąc.