Poniedziałek 8 stycznia to dzień pierwszej konferencji prasowej z udziałem Alberta Rudé. Hiszpański szkoleniowiec bardzo otwarcie i wyczerpująco odpowiadał na pytania od licznie zgromadzonych dziennikarzy. Zapraszamy do zapoznania się z pisemną relacją z tego wydarzenia.
Przed rozpoczęciem konferencji miała miejsce krótka chwila dla fotoreporterów, podczas której nowy trener z nieskrywanym optymizmem stanął przed obiektywami, trzymając wiślackie barwy. Towarzyszyli mu Prezes Jarosław Królewski i Dyrektor sportowy Kiko Ramírez, co niosło wyraźny przekaz o gotowości do wspólnej pracy.
Jako pierwszy głos zabrał prezes Królewski, przedstawiając nowego szkoleniowca: „Myślę, że na temat wyboru tego trenera napisano już wiele. Bardzo cieszę się, że mam ze sobą Alberta. Jak Państwo poznali jego profil, to wiedzą, że jest zbieżny z tym, jak postrzegamy wizję klubu, jeśli chodzi w szczególności o aspekty wiedzy. Osobiście wierzę, że to będzie projekt dłuższy niż pół roku i zakończy się oczywiście awansem do Ekstraklasy. Mamy jeszcze Puchar Polski, w którym jesteśmy „czarnym koniem”. Przed nami jednak przede wszystkim ogrom pracy, czego trener jest świadomy”. „Wiadomo, że dla wielu z Państwa pewnie ten wybór nie jest oczywisty. Myślę, że Państwo śledząc dokładnie poczynania wiedzą, jakich wyborów mogliśmy dokonać, natomiast podeszliśmy do tego procesu bardzo metodycznie, w sposób dla Państwa pewnie eksperymentalny, a dla nas dużo bardziej racjonalny niż się wydaje. Myślę, że zrobiliśmy to w najlepszy sposób, jaki jest możliwy, jeśli chodzi o najnowsze sposoby doboru trenerów. Nawet dziś przy śniadaniu mieliśmy rozmowę z Albertem o tym, jak podobne procesy wyglądały w Toulouse, w Brighton oraz w innych klubach, które są nowoczesne i chcą budować coś bardzo wartościowego i długoterminowego, gdzie tak naprawdę patrzy się bardziej na wiele aspektów, które nam często umykają. Wbrew pozorom myślę, że nieznajomość tej ligi będzie dla nas atutem, bo mam nadzieję, że dzięki temu zaskoczymy paroma rozwiązaniami w przyszłej rundzie” - mówił, oddając głos nowemu szkoleniowcowi.
„Przede wszystkim chciałbym podziękować Jarosławowi, Kiko i wszystkim, za sprawą których mogę teraz tutaj siedzieć. Jestem bardzo szczęśliwy, że dołączyłem do tak wielkiego klubu. Wisła to „śpiący olbrzym”, a ja będę pracować w dzień i w nocy, aby go z tego snu wybudzić. Cieszę się, że tu jestem” - rozpoczął Albert Rudé.
Pierwsze pytania naturalnie dotyczyły kwestii „dlaczego Wisła?”: „To, jak się tu znalazłem to długa historia. Pierwszy zgłosił się do mnie Kiko Ramírez. Przedstawił mi sytuację Wisły oraz jej cele. Później wszystko potoczyło się etapami. Przedstawiłem swój projekt, pomysł, punkt widzenia. Miało to na celu sprawdzenie, czy nasze wizje się pokrywają. Było to dla mnie bardzo ważne, żeby znaleźć się w klubie, w którym wszyscy nadają na tych samych falach. Kontakt z ludźmi w Wiśle był bardzo dobry, kontynuowaliśmy rozmowy. W kolejnej fazie poznałem właściciela. Zdecydowaliśmy się na zawarcie współpracy. Znam cel postawiony przed klubem na ten sezon, jest to bardzo ważne. Ta drużyna musi grać w Ekstraklasie, wszyscy to wiedzą - i ludzie w klubie, poza klubem, piłkarze, fani, trenerzy. Jestem gotowy podjąć to wyzwanie” – podkreślił Hiszpan.
Trener został zapytany o filozofię, jaką reprezentuje w futbolu: „Jestem nastawiony na wyzwania. Chcę, żeby taką mentalność miał mój zespół. Rywalizacja jest podstawą wszystkiego. Bardzo ważny jest dla mnie nawyk codziennej pracy na treningach i wyrabianie automatyzmów. Drużyny takie, jak Wisła grają pod wielką presją, a w takich sytuacjach nawyki sprawiają, że podczas meczów piłkarze mogą zachowywać się naturalnie. Presja nie przeszkadza wtedy w grze. Kolejna sprawa to tożsamość. Chcę, żeby styl gry mojej drużyny był rozpoznawalny. Moja drużyna ma przeważać, a żeby to osiągnąć, to ważne jest posiadanie piłki, wysoki pressing. Ważny jest dla mnie również rozwój piłkarzy, młodych talentów. Codzienna praca, która ma pomóc zawodnikom w pokazaniu swoich umiejętności. Ważna jest dla mnie też praca z danymi. Pod tym kątem myślimy z Prezesem w podobny sposób. Kluczowe przy danych i liczbach jest jednak ich zrozumienie - również tych rzeczy, których na pierwszy rzut oka nie widać, a które można wdrożyć w rzeczywistości. To jest moja filozofia” - zaznaczył.
Pojawiło się również pytanie o jego wzorce trenerskie: „Imponuje mi wielu trenerów. Mogę wymienić Pepa Guardiolę, Kloppa, Bielsę, Kovaca, De Zerbiego. Jestem po prostu trenerem, który kocha futbol. Jestem ambitną i pełną pasji osobą i chcę tym zarazić moich piłkarzy. Zależy mi na tym, żeby wprowadzić w życie mentalność zwycięzców w moich zawodnikach. Istotna jest dla mnie praca nad budową zespołu. Wiem, że nie mamy dużo czasu, ale będziemy mocno pracować nad wszystkim” - kontynuował.
W następnej kolejności zaczęły napływać pytania o znajomość sytuacji, w jakiej znajduje się obecnie zespół Wisły i o to, co szkoleniowiec generalnie wie o polskiej piłce: „Przygotowałem pełną analizę drużyny. Zarówno zespołową, jak i indywidualną. Obserwowałem drużynę, skupiłem się też na liczbach. Porównałem zespół na tle innych w tej lidze. Chciałem jak najlepiej zrozumieć te rozgrywki i jak najszybciej się do nich zaadaptować. Co dla mnie ważne, jestem tutaj z Erikiem, moim asystentem, ale w sztabie są przede wszystkim ludzie z Waszego futbolu. Oni znają kulturę, piłkę, bardzo ważne rzeczy. Będziemy od nich czerpać garściami i wdrażać tę wiedzę do potrzeb chwili. Cieszę się, że będziemy mogli współpracować” - mówił. „Oglądaliśmy i analizowaliśmy mecze I ligi. Chcieliśmy jak najlepiej ją zrozumieć. Analizowaliśmy liczby, żeby zrozumieć rzeczy, których na pierwszy rzut oka nie widać. Analiza jest kluczowa do osiągnięcia celu. Rozmawiałem też z osobami, które grały lub pracowały w tej lidze. Choćby z Juniorem Diazem - moim asystentem w Ameryce Środkowej, który grał w Wiśle. Chciałem zrozumieć klub od środka, kulturę, ludzi, kibiców. On tutaj był i to też była ważna baza informacji dla mnie” - kontynuował.
Dziennikarzy interesowało, czy trener Rudé nie obawia się różnic w mentalności. „Jestem bardzo podekscytowany. Naprawdę. Funkcjonowałem w różnych kulturach - w Meksyku, w Kostaryce, w MLS, w Hiszpanii. Adaptacja dla mnie jest bardzo ważna w każdym środowisku. Kiko zna bardzo dobrze tutejszy futbol, prowadził ten zespół. Teraz jest tutaj w innej roli, ale będzie dla mnie dużą pomocą. Przekaże mi jasne informacje. Dzień za dniem będę wiedział więcej. Mój sztab też dostarczy mi informacji o tej lidze, kulturze, piłkarzach, obecnym składzie, jakie rzeczy są dobre, jakie wymagają poprawy, choćby na podstawie poprzedniego sezonu. Mam otwartą głowę na pomoc. Chcę się uczyć, chcę współpracować na sukces tego klubu” - odpowiedział.
Szkoleniowiec otrzymał sporo pytań o sytuację kadrową. Został poproszony o komentarz na temat obecnych zawodników, szczególnie tych z jego ojczyzny. „Oczywiście, znam niektórych piłkarzy jeszcze z czasów, gdy grali w Hiszpanii, np. Marca Carbo czy i Davida Juncę, którzy są z Katalonii. Junca grał w Gironie, a to moje rodzinne miasto. Inni też grali w dobrych klubach niższych lig hiszpańskich. Znam ich bardzo dobrze i wiem, jak wykorzystać ich możliwości. Nie zapominam jednak o reszcie zespołu. Potrzebna jest nam wspólna praca. Hiszpanie mogą dać nam jedno, Polacy drugie. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby wszystkich traktować jak ludzi. Musimy rozumieć ich, podchodzić do nich z empatią. Tylko tak będą mogli pokazywać swoje najlepsze możliwości.” Rudé udzielił również odpowiedzi na kwestię ewentualnych transferów z Ameryki, w której miał już okazję dużo pracować. „Pytanie o transfery powinno być skierowane do Kiko Ramireza. To on jest tutaj szefem, jeśli chodzi o te sprawy. Ufam mu, współpracuje nam się bardzo dobrze. Mnie zależy na tym, żeby pracować z ambitnymi piłkarzami. Takimi, którzy są gotowi na wyzwania. Moim zdaniem Wisła ma taką drużynę. Mamy różnych zawodników, którzy wiedzą, jak się zachowywać. Wiedzą co robić w zależności od sytuacji na boisku. Jest tu naprawdę wiele umiejętności. Jeżeli zdecydujemy się dodać jakości w postaci transferów przychodzących, to zawsze jest to mile widziane. Jeśli chodzi o typ piłkarzy, z którymi pracowałem w Ameryce Środkowej, to byli to zawodnicy kreatywni. Tacy, którzy piłkarsko wychowali się na podwórku. Sam, gdy byłem młody właśnie w taki sposób zaczynałem. Teraz - nawet w Hiszpanii - nie widać tego już zbyt mocno, ale w Ameryce, zarówno w Centralnej, jak i w Południowej wszędzie widzi się dzieci, które grają na ulicy. I później kreatywność, którą pokazują w dorosłym wieku, często nabyli grając w takich miejscach. Taki typ piłkarza mógłby nam dać sporo, ale ufam piłkarzom, których tu zastałem. Wierzę, że umiejętności w zespole są wystarczająco duże, że osiągnąć nasze cele” – pociągnął wątek.
Do tematu transferów włączył się prezes Jarosław Królewski: „Pierwszy raz w tym okienku będziemy pracować na modelu zarządzanym przez departament sportu, ale przy dużym wsparciu działu analiz. Mamy zespół, mamy procesy, którymi podzielimy się wkrótce. Będziemy chcieli zaprezentować to, jak to funkcjonuje. Nie ma jednak możliwości, żeby sztuczna inteligencja podjęła decyzję o transferze bez zgody dyrektora sportowego i trenera. Te dwie osoby są kluczowe w ostatecznym podejmowaniu decyzji.” (…) „Rozmawialiśmy z Kiko i z trenerem o tym rano, więc mamy aktualne informacje. Trener musi przyjrzeć się zawodnikom na treningu i decyzje personalne nastąpią zaraz po tym. Strategia jest taka, żeby skład nie zmienił się bardzo mocno, żeby był stabilny. Nie oznacza to, że nie będzie ruchów „z” czy „do” klubu. Mamy kilka pozycji, które moglibyśmy wzmocnić. Dobrze, że oglądaliśmy zawodników już wcześniej, w czasie ostatniego półrocza. Również przy użyciu technologii. To będzie się krystalizowało w najbliższym czasie. Są zawodnicy, którzy mogą odejść, są pozycje, które możemy wzmocnić” - dodał.
Następnie obecni na sali dziennikarze zadawali pytania dotyczące bezpośrednio pracy z drużyną. Jedno z nich odnosiło się do kwestii rozwoju młodych graczy i ich wprowadzania do pierwszej drużyny. „Dla mnie to bardzo ważna sprawa. Gdy pracowałem w Pachuce, w jednej z najlepszych drużyn w całej Ameryce, jeśli chodzi o rozwój młodych piłkarzy, miałem kontakt z takimi piłkarzami, jak na przykład Hirving Lozano, który później trafili do PSV, a następnie do Napoli. Również z Erikiem Gutierezem. Mam doświadczenie, jeśli chodzi o współpracę pomiędzy pierwszą drużyną a zespołami młodzieżowymi. Mocno wierzę w rozwój talentów. Mamy w klubie program oparty na filozofii gry i będziemy go wprowadzać w życie. To jest istotne w przejściu juniorów do piłki seniorskiej. Chodzi o to, żeby młodzi zawodnicy byli w stanie rywalizować z bardziej doświadczonymi graczami. Pięciu młodych piłkarzy zacznie z nami teraz przygotowania do sezonu. Chcemy połączyć wszystkie zespoły: pierwszy, rezerwy i juniorów. Chcemy, żeby wszyscy pracowali w ten sam sposób i żeby wszyscy osiągnęli swój potencjał” – zaznaczył trener. Zapytano również o treningi nad stałymi fragmentami gry, odparł: „Wiem, że jeśli chodzi o stałe fragmenty gry, to mamy sporo do poprawy. Mogą one zadecydować o wyniku końcowym, gdy mecz jest wyrównany. Ja mam doświadczenie w pracy nad nimi. W Castellon miałem do dyspozycji pewne narzędzia technologiczne, które pomagały w pracy nad stałymi fragmentami. Gdy walczysz w meczu o życie, mogą one wiele dać. W Castellon graliśmy na przykład mecz barażowy z Deportivo La Coruna. Wygraliśmy po golu po rzucie rożnym”.
Nie mogło zabraknąć pytania o polską pogodę i warunki do treningów na początku stycznia. „Jest bardzo zimno, to prawda, ale przywyknę do tego. Rozmawiałem ze swoim sztabem szkoleniowym. Mam swoje plany na sam początek przygotowań, ale to możliwe, że trzeba je będzie zmienić w zależności od tego, jaka będzie pogoda. Przed nami teraz dwa tygodnie pracy w Polsce, a później wylecimy do Turcji. Tam warunki będą już zupełnie inne. Bez względu na pogodę mogę zapewnić, że będziemy bardzo dobrze przygotowani do pierwszego spotkania w lidze” – zapewnił.
W dalszej kolejności trener otrzymał pytanie o jego doświadczenie zawodowe, szczególnie o to w Europie. „Stworzyłem firmę w 2013 roku. Pracowałem jako doradca piłkarzy i klubów. Pracowałem z wieloma klubami z całego świata, również z Europy. Doradzałem zawodnikom Realu Madryt, Villarreal, innym graczom z klubów lig TOP pięć. Później zbierałem doświadczenie w pracy z Diego Alonso w Pachuce w Meksyku. Współpracowaliśmy razem sześć lat w Meksyku i w Stanach Zjednoczonych. To było świetne doświadczenie. Później zdecydowałem się na samodzielną pracę, już jako pierwszy trener. Pierwsza okazja pojawiła się w Kostaryce. Tam dyrektor sportowy był z Hiszpanii i dał mi moją pierwszą taką szansę. Miałem wtedy 34 lata. Po tej pracy miałem różne oferty, ale zdecydowałem się na Castellon. To zespół z ogromną historią, podobnie jak Wisła Kraków. Podjąłem tam wyzwanie podobne do tego tutaj. Nauczyłem się tam wiele. Niestety przegrałem finał play-off w ostatnich 30 minutach. Żeby grać w finale trzeba zrobić wiele rzeczy dobrze, musisz grać dobrze w piłkę, musisz osiągać dobre wyniki. Gdy przegrywasz finał w ostatnich 30 minutach uczysz się też bardzo dużo. Całe to doświadczenie wykorzystałem, żeby być lepszym trenerem i stawiać czoła większym wyzwaniom. Tym razem zdobędę postawione przede mną cele!” – mówił z przekonaniem.
Albert Rudé został zapytany, czy nie bał się podjąć wyzwania, jakim jest objęcie nowej ekipy przy tak niewielkiej ilości czasu. „Nie martwię się, bo mam sztab, który zna ligę, zna rywali, zna aktualny skład. Bardzo się cieszę się, że moim asystentem będzie Mariusz Jop. Wykonał tutaj świetną pracę w trzech ostatnich spotkaniach poprzedniego roku. Będę się od niego uczył wszystkiego. Jestem otwarty, jestem gotowy na naukę. Będę łączył swoją filozofię i doświadczenie ludzi, których spotkałem w klubie. Tylko pracując razem będziemy mogli osiągnąć wielkie rzeczy. To jest sposób na sukces. Nie ma innej drogi” – zasugerował.
Bardzo interesującymi wątkami okazały się te dotyczące taktyki i ustawienia zespołu. „Jestem bardzo elastyczny i takie musi być ustawienie zespołu na boisku. Ono musi być dostosowane do tego, żeby wygrywać mecze. Zrobię wszystko, żeby wygrywać. Chcę grać piłkę ofensywną, ale umiem dostosować moje podejście do tego, by osiągnąć sukces. Lubię grać czwórką z tyłu, ale gdy trzeba zagrać piątką, trójką, by bronić zwycięstwa, to też jestem na to gotowy. Moje drużyny mogą grać dwoma, trzema napastnikami, w różnych systemach, które dadzą nam trzy punkty. Nie lubię trzymać się jednej filozofii. Jeżeli ona nie daje rezultatów, to trzeba ją korygować” – zwrócił uwagę „Bez względu na to, w jakim od środowisku się znajduję, staram się jak najszybciej nauczyć i zaadaptować w nowym miejscu. Żeby współpracować z ludźmi, z którymi się pracuje, trzeba zrozumieć pełen obraz, kontekst, sytuacje w której zawodnicy się znajdują. Dużo dała mi praca asystenta w Interze Miami, kiedy pracowałem - można by powiedzieć - z tylnego siedzenia. Wiedza nabyta w roli asystenta pomogła mi w jej aplikowaniu, gdy dane mi było zostać pierwszym trenerem. Zależy mi na pracy z ludźmi, rozumieniu ich potrzeb, dobrym kontakcie z współpracownikami. Wiedza tego typu jest kluczowa do osiągnięcia sukcesu. Jeśli miałbym wskazać to jedno miejsce, które najwięcej mi dało, to wskazałbym właśnie na Inter Miami, projekt Davida Beckhama. To była wielka presja. To był pierwszy sezon tego klubu w MLS. Wszystko było tam nowe, łącznie z ośrodkiem treningowym. Musieliśmy stworzyć wszystko, wizję, identyfikacje, model gry. Zawodnicy startowali od zera. Doświadczenie zebrane podczas tej pracy było ogromne. Byłem jedynym członkiem sztabu, który mówił po hiszpańsku i po angielsku. Byłem zaangażowany w absolutnie każdy aspekt pracy klubu. To było budujące, a to doświadczenie pomaga mi do dziś. Szkoda oczywiście, że Leo Messi dołączył do Interu, gdy mnie już tam nie ma. Pracowałem jednak z innymi zawodnikami wielkiego formatu, mieliśmy świetny skład, dużo różnych charakterów w szatni, nad którymi musieliśmy zapanować. Był tam Blaise Matuidi, który przyszedł z Juventusu, Lewis Morgan, Rodolfo Pizzaro. Mieliśmy mocny skład. Szatnia była świetna. W pewnym momencie doszedłem jednak do wniosku, że chcę się podjąć samodzielnej pracy. Nie miałem szansy zostać pierwszym trenerem Interu Miami, więc wybrałem inny kierunek. Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł trenować piłkarzy formatu Leo Messiego. Teraz jednak mam przed sobą wielkie wyzwanie na rozwój i jestem szczęśliwy, że mogę je podjąć” – opowiadał.
Ostatnie pytanie skierowane bezpośrednio do nowego szkoleniowca dotyczyło tego, co jest według niego najistotniejsze w pracy z drużyną piłkarską. „Droga, jaką podążają trenerzy to droga rozwoju. Gdy byłem młodszy skupiałem się bardzo mocno na taktyce. Wraz ze zdobywanym doświadczeniem, z latami zrozumiałem jak ważna jest szatnia i drużyna. Mentalność zwycięzcy, podejście do ludzi i pasja. To jest kluczowe, żeby osiągnąć sukces. Oczywiście taktyka, liczby mogą być atrybutami, które pomagają w rekrutacji, strategii, analizie rywala. Dla mnie najważniejszy jest jednak dzisiaj kontakt z drużyną i wiara drużyny w trenera. Drużyna osiąga sukces wtedy, gdy czuje, że praca idzie w dobrym kierunku” – zakończył nowy trener Wisły Kraków.