TS Wisła Kraków SA

Mariusz Jop przed #WISWPŁ: To fantastyczna sprawa grać przy prawie pełnym stadionie

5 godzin temu | 01.05.2025, 15:47
Mariusz Jop przed #WISWPŁ: To fantastyczna sprawa grać przy prawie pełnym stadionie

Przed piątkową potyczką z Wisłą Płock trener Białej Gwiazdy Mariusz Jop odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas konferencji przed tym spotkaniem.

Wisła Kraków podejmie w piątek Wisłę Płock. Czy mecz dwóch drużyn z czołówki tabeli ma faworyta? „Myślę, że interpretacja jest dowolna. My grając u siebie pewnie uchodzimy za faworyta tego meczu. No, ale tak jak powiedziałem, każdy może sobie to interpretować w dowolny sposób” - zaczął.

Jak Pan uważa - lepiej nastawiać zawodników mentalnie po zwycięskich meczach, czy jednak po takim, jak ten w Niecieczy, kiedy to zaliczyliście wpadkę i straciliście dwa punkty? „Nie odbieram tego jako wpadkę. Myślę, że to zależy od rywala. Jeżeli jest wysoko, jeżeli rywal jest zespołem, który bardzo dobrze punktuje na wiosnę, bo prawie ze średnią dwa, to myślę tej pracy ze strony sztabu, jeżeli chodzi o motywację, trzeba mniej wykonać. Na pewno tej pracy trzeba wykonać zdecydowanie więcej z rywalami z dolnej części tabeli” - mówił.

Ponownie kwestia mentalności i nastawienia psychicznego. Czy to właśnie nad tym teraz pracujecie skoro zbliża się koniec sezonu? „Jest to jeden z elementów. Oczywiście skupiamy się w tym momencie tylko na najbliższym spotkaniu. Natomiast mecze układają się różnie. Czasami jakaś przypadkowa sytuacja decyduje o tym, czy się zdobędzie bramkę, czy nie, czy dobry stały fragment wykonany we właściwy sposób. Są takie kluczowe momenty w spotkaniach, które sprawiają, że jest się bliżej zwycięstwa albo dalej. Myślę, że tutaj bez względu na to, z kim się gra, to patrząc na scenariusz spotkań, takie momenty się zdarzają w każdym spotkaniu. Macie pewną przewagę psychologiczną” - odparł.

Na jesień pokonaliście Wisłę Płock 3-1. Spodziewacie się podobnego meczu, jak ten wyjazdowy? „Myślę, że to spotkanie, które było w Płocku, to w tym momencie nie ma z mojej perspektywy żadnego znaczenia. Było to już dosyć dawno. Pamiętam, że oni grając u siebie jednak starali się wybijać nas z rytmu. W zasadzie nie otwierali krótkimi podaniami od bramki, szukali sporo gry bezpośredniej. Nie sądzę, żeby to się zmieniło. Jest to zespół, który ma oczywiście swoje atuty, jeżeli chodzi o atakowanie, ale myślę, że będzie tutaj też starał się wytrącać nas z takiego rytmu, trochę zmniejszać intensywność grania, przeciągać stare fragmenty. Tak myślę. Natomiast my jesteśmy gotowi też na inne scenariusze. W trakcie spotkania są różne fazy. Czasami trzeba bronić nisko, czasami trzeba grać w ataku pozycyjnym, czy w ataku szybkim. To są takie sytuacje, które się powtarzają. My najczęściej jesteśmy w ataku pozycyjnym. Myślę, że w tym spotkaniu będzie podobnie”.

Ostatni mecz Waszego najbliższego rywala oglądał Pan z trybun w Płocku. Jak ocenia Pan formę zawodników i czy fakt, iż Wisła Płock grała w poniedziałek, a teraz w piątek może mieć znaczenie? „Myślę, że w takim odstępie, jeżeli to jest mecz poniedziałek, piątek, to jest wystarczająco dużo czasu, żeby się w pełni zregenerować, więc nie opatruję tutaj jakiegoś handicapu z naszej strony. Oczywiście jest może trochę mniej czasu na to, żeby pewne kwestie przetrenować, bo w tak krótkim mikrocyklu to jest dwa dni regeneracyjne, na trzeci, który już jest taki minus dwa do meczu, też tam nie za dużo można zrobić, plus podróż, więc to są kwestie, nad którymi oni pewnie tam sobie dywagowali i robili tak, żeby optymalnie się przygotować. Natomiast tak jak mówiłem, nie sądzę, żeby to miało jakiś większy wpływ. Skupiałem się na zachowaniu i funkcjonowaniu Wisły Płock, jak oni atakowali, jak bronili, jaka była ich struktura gry, bardziej się skupiałem na tym. Myślę, że to był cel tego wyjazdu, a nie inspiracja rywalem”.

Jak w takim razie opisać zespół rywala? „Odpowiem w skrócie, jak Płock gra, natomiast też musimy wiedzieć o tym, że rywal czasami zmienia to swoje funkcjonowanie. Na pewno jest tam, widać sporo wymienności pozycji, jeżeli chodzi o atakowanie. Taka główna struktura to jest 5-3-2, czy też w atakowaniu 3-5-2 na dwóch napastników budują przez trzech stoperów, czasami jedną szóstką, czasami dwoma szóstkami. Tam jest dużo rotacji. Jeżeli chodzi o bronienie, to czasami jest to czterech zawodników, którzy presują, jeżeli przegrywają, to dołącza czasami piąty i czasami szósty. Próbują podejść jeden na jeden w strukturze budowania przez rywala 3-2, bo tak często z nich budował. Mam na myśli trzech obrońców plus dwóch środkowych pomocników. Więc to się zmienia w zależności od tego, co Płock chce osiągnąć, czy chce dać, tak jak mówię, więcej ludzi odsłaniając się trochę zostawiają czasami czterech obrońców jeden na jeden. Więc tam są różne momenty w zależności od tego, jaki jest wynik, w zależności od tego, która jest minuta spotkania. Więc tak w skrócie tak to wyglądało. Na pewno groźni przy stałych fragmentach gry też na to czekają”.

Jak wygląda sytuacja zdrowotna Mariusza Kutwy? W ostatnim meczu rezerw zobaczyliśmy go od pierwszej minuty, jednak młody obrońca opuścił boisko przedwcześnie. Jest zatem gotowy do gry w piątek? „Myślę, że tutaj Mariusz się wykazał dojrzałością, jeżeli czuwał lekki dyskomfort, zszedł wcześniej, nie ryzykował i dzięki temu mógł od poniedziałku trenować normalnie z zespołem. Więc jest z nami, jest normalnie brany pod uwagę do meczu” - ocenił.

Nie da się ukryć, że zespół Wisły Płock zdecydowanie gorzej punktuje w meczach na wyjeździe. „Tak, na wyjazdach grają słabiej. Tak w skrócie” - podkreślił.

Podczas meczu piątkowego na trybunach stadionu przy R22 zasiądzie ponad 26 tysięcy kibiców. Czy to dodatkowy czynnik, który wpłynie na zawodników? „Myślę, że to jest fantastyczna sprawa grać przy prawie pełnym stadionie. Było tu kilka takich spotkań. Jest to coś, co zawodnikom na pewno dodaje dodatkowej motywacji. Sprawia, że mogą pokazać swoje możliwości. Na pewno, jeżeli kibice nas wspierają, to wtedy piłkarzom jest trochę łatwiej. Na pewno liczymy na doping kibiców. Bardzo się cieszymy, że już tak dużo jest sprzedanych biletów. Także liczymy na ich wsparcie” - mówił.

To już końcówka sezonu. Analizujecie wyniki innych zespołów z czołówki tabeli? „Zawsze powtarzam, że oczywiście to ma znaczenie. Natomiast ma znaczenie wtedy, kiedy my wygrywamy. Bo jak my nie będziemy zdobywać punktów, to te wyniki dla nas mają mniejsze znaczenie w moim rozumieniu. Widzimy, że ta stawka jest zespołów, które walczą o awans bezpośredni i o baraże jest dosyć duża. Zespoły praktycznie bardzo mało gubią punktów. Mam tu na myśli tę ósemkę zespołów. Więc z jednej strony to jest dobre, bo te mecze między tymi bezpośrednimi rywalami są bardzo zacięte i tam każdy wynik może się zdarzyć. Natomiast tak spojrzymy nawet na ostatnią kolejkę, to widzimy, że te zespoły z dołu, z którymi ostatnio graliśmy i te spotkania wygraliśmy, te zespoły też potrafią wyrywać punkty tym drużynom, które są wysoko. Więc ta liga jest trudna. Ta liga jest czasami nieprzewidywalna, jeżeli chodzi o wyniki, ale to dobrze, bo to sprawia, że jest ciekawsza” - dodał.

Wróćmy jeszcze na chwilę do ostatniego spotkania Wisły - tego wyjazdowego w Niecieczy, gdzie Patryk Letkiewicz popełnił błąd miedzy słupkami i w konsekwencji Termalica wyszła na prowadzenie. Jak z przygotowaniem mentalnym bramkarza? „Wydaje mi się, że każdy przypadek jest trochę inny. Ja myślę, że jest to taki element, który występuje u młodych graczy na tak odpowiedzialnej pozycji, na jakiej jest Patryk. Te błędy są bardzo widoczne i bolesne w konsekwencji. Natomiast tutaj to był po prostu błąd techniczny, niedokładne podanie, bo jeżeli chodzi o decyzję, to ona nie była zła, bo był ruch zawodnika po piłkę, kwestia dokładnego podania. Więc Patryk wielokrotnie pomagał zespołowi, też mu się zdarzały wpadki. Ważne, żeby jak najszybciej potrafił znalazł ten balans w sobie, tą pewność siebie i żeby był tym zawodnikiem, który finalnie pomaga zespołowi” - mówił.

Pozostając jeszcze w temacie meczu z Termalicą - wspomniał Pan na konferencji po meczu o zachowaniu Prezesa Wisłockiego. Jeszcze poprzednim razem skomentował Pan zły stan murawy w Opolu. Tych sytuacji w ostatnich tygodniach jest tak dużo, że postanowił trener mówić o nich głośno? „Myślę, że to jest to, bo w wielu spotkaniach się zmagamy z różnego rodzaju problemami i czasami jest dobrze, jak opinia publiczna też o tym wie, bo są pewne kwestie, które nie są pokazywane i o nich się nie mówi. To jest główny powód” - zakończył.

Udostępnij
 
7279536