Dwie bramki Wiślaków nie wystarczyły, by pokonać Odrę Opole w 9. kolejce Betclic 1 Ligi. Mariusz Jop podsumował to spotkanie na konferencji prasowej.
„Na pewno jesteśmy rozczarowani wynikiem, bo grając u siebie przed taką publicznością chcemy wygrywać. Myślę, że tą chęć i wiarę było widać w zespole. Z mojej perspektywy tak to wyglądało. Myślę, że stworzyliśmy całkiem dużo sytuacji w pierwszej i w drugiej połowie. Przy tak skomasowanej obronie to nie jest łatwe. Oczywiście irytujące były sytuacje, w których rywal, praktycznie od siódmej minuty próbował przeciągać każde zagranie. Natomiast my musimy być na to gotowi jako zespół. Inne zespoły będą próbowały tego na pewno częściej. Z perspektywy gry defensywnej - zdecydowanie za łatwo traciliśmy bramki. Rywal, który był kilka razy w naszym polu karnym w całym meczu, strzelił nam dwa gole i to z pewnością jest coś, z czego nie jesteśmy zadowoleni” - ocenił mecz Mariusz Jop.
Dużo błędów, dużo zamieszania i jeszcze więcej nie wykorzystanych sytuacji. „Tak, było ich dużo. Szczególnie w drugiej połowie czasami zbyt długo czekaliśmy na to, żeby podjąć decyzję i podanie było blokowane. Nie wiem, czy jest to kwestia koncentracji. Myślę, że to kwestia chęci przyspieszania trochę gry i w takich prostych sytuacjach działaliśmy za nerwowo. Oczywiście te błędy indywidualne we wyprowadzeniu, proste straty, dają czas rywalowi na odpoczynek. Oczywiście z perspektywy naszego zespołu w tym meczu było trochę za dużo takich sytuacji” - mówił.
Wprowadzenie po przerwie Kacpra Dudy znacznie przyspieszyło grę Wiślaków. „Tak. Jeżeli rywal broni się nisko, chcemy grać szybko, grać na jeden, dwa kontakty. Nie zawsze nam to wychodzi. Musimy pamiętać o tym, że w pierwszej połowie rywal ma więcej siły. Mocniej, ciężej pracuje, jest bardziej agresywny, szybciej przesuwa. Wtedy trudniej to robić i dlatego ważna jest tak bardzo ta cierpliwość. Wiemy, że jeżeli rywal większość czasu się broni, to przyjdzie taki moment w drugiej połowie czy w drugiej części tej drugiej połowy, że zabraknie mu po prostu sił i my będziemy w stanie wykreować więcej sytuacji. To jest dosyć naturalne, że w tych pierwszych połowach zespoły, które grają w taki sposób i jeszcze celebrują każdy wyrzut z autu, każde wybicie z piątki, szukają fauli, żeby złapać ten oddech, robią to skutecznie i wydaje mi się dosyć naturalne”.
Zdecydowaliście się na tylko dwie zmiany - skąd taka decyzja? „Uznałem, że ci, którzy są na boisku wyglądają na tyle dobrze, że nie ma potrzeby ich zmieniać” - krótko odpowiedział.
Nie zobaczyliśmy w składzie Marko Bozicia - z czego wynikała jego absencja? „Uraz” - powiedział.
Niewykorzystana sytuacja sam na sam Frederico Duarte na pewno zostanie w pamięci. Gdyby zawodnik wykorzystał swoją szansę, Wisła mogłaby dopisać komplet oczek? „Akurat nie wykorzystał tej sytuacji, natomiast oprócz wspomnianej miał jeszcze inne dobre momenty. Przypomnę, że rzut rożny, który po którym zdobyliśmy bramkę to Duarte wywalczył piłkę zagrywając piętą i nabijając obrońcę. Jest to chłopak, który na pewno daje z siebie zawsze wszystko. Ma dużo energii, pracuje dla zespołu, więc oczywiście to nie zawsze będzie tak, że będzie skuteczny. Była to super sytuacja do tego, żeby zdobyć gola. Nie wykorzystał jej, ale chciał. Czasami tak jest, że bramkarz też obroni w jakiś bardzo ładny sposób”.
Drugi mecz pod rząd bez zwycięstwa. Wróciły „demony przeszłości”? „Myślę, że to za szybko no wyciąganie takich wniosków. Oczywiste jest, że my nie wygramy każdego meczu. Dla mnie jest istotne to, że zespół bardzo mocno pracował na to, żeby stwarzać sytuacje, żeby to spotkanie wygrać. Czasami się tak zdarza, jak mówiłem. Jesteśmy rozczarowani, jeżeli chodzi o wynik, bo chcemy wygrywać. Natomiast musimy to przyjąć, że dzisiaj straciliśmy punkty. Najbliższy mecz jaki jest przed nami, to szansa do tego, żeby zdobyć kolejne trzy punkty i na tym się teraz będziemy skupiać”.
Maciej Kuziemka nie dokończył meczu na boisku. Z czego wynikała ta zmiana? „Macieja złapały skurcze i było ciężko, żeby kontynuował grę. To był powód jego zmiany” - zakończył.